Świąteczny nastrój
W nastawionym na pełen regulator radiu leciały „Ostatnie Święta”. Johnny rozsiadł się na kanapie i patrzył tępo w kominek, od czasu do czasu pociągając z gwinta Jowiszańskie. W przeciwieństwie do swojego brata-nieudacznika należał do złotej młodzieży. To znaczy ciągle chlał, ponieważ chlał.
Wzmiankowany brat-nieudacznik poderwał głowę znad sterty książek, którymi zawalił cały stół. Wbił zza denek od butelek, służ
Popołudnie bogów
Tam, gdzie dopłynęli, morska toń była czarna jak atrament. Khaaras wiosłował, wkładając w to zajęcie całą siłę swoich potężnych ramion. Ciemnym ogonem odganiał natarczywe muchy od swojego końskiego zadu. Saalia przechyliła się mocno za burtę, przy okazji niedbale rozplątując sieci. Pierzasty Wąż zwinął się na rufie i grzał cielsko w promieniach popołudniowego słońca. Rejs upływał w miłej atmosferze, przynajmniej dopóki Khaaras nie zapytał:
Koniec pojedynku zbliżał się nieubłaganie. Prosty, krótki miecz o szerokim ostrzu, wyszczerbiony już na kościach niezliczonych wrogów, ociekał ciepłą krwią, skapującą powoli na piasek. Muskularny, biały keczechi dyszał ciężko, słaniając się na nogach. Sierść na jego boku dawno zlepiła posoka. Karias także był ranny, czuł straszliwy ból rwący w prawej nodze, gdzie dosięgła go włócznia z kościanym ostrzem.
Bywało gorzej. Obrywał dziesiątki, setki razy, najpier